Temat brytyjskich magazynów komiksowych jest niezmiernie ciekawy dlatego planuję niejednokrotnie do niego wracać bo zdecydowanie warto.

Dzisiaj jednak chcę powiedzieć kilka słów o dosyć nietypowym, jak na angielskie standardy, projekcie wydawniczym.

W długiej historii publikacji komiksowych periodyków Star Wars w Wielkiej Brytanii jedynym słusznym formatem wydawał się być format A4. Od Marvel UK w 1978, poprzez Titan Publishing w latach 1999 - 2014, czy wreszcie Egmont od 2015 do teraz, rozmiar "magazynowy" króluje na półkach saloników prasowych.

W październiku 2010 wydawnictwo Titan postanowiło spróbować czegoś innego i światło dzienne ujrzał magazyn Star Wars Galaxy. Główna idea pozostała niezmieniona, nadal były to przedruki amerykańskich komiksów Dark Horse, to co odróżniało ten magazyn od poprzedników był standardowy, komiksowy rozmiar oraz twardsza, tekturowa okładka.

Każdy numer posiadał trzy różne historie (ostatni, 24-ty numer miał ich aż cztery) oraz standardowe dodatki jak konkursy czy listy od czytelników.

Magazyn kosztował £2.99 a za pojedynczy zeszyt trzeba było zapłacić około £2.10, więc mimo, że nie wszyscy doceniają tę formułę, to przynajmniej ze względów czysto ekonomicznych warto było po niego sięgnąć.

Projekt przetrwał dwa lata, ostatni numer został wydany we wrześniu 2012.

Xing qiu da zhan ( 星球大战 ) to w języku chińskim Gwiezdne wojny. Dzisiaj trochę o tym, iż fenomen ten dotarł nawet tam, gdzie teoretycznie nie miał prawa istnieć.

Lianhuanhua ( 连环画 ) czyli w języku polskim komiksy, lub książeczki obrazkowe, były przed laty niezwykle popularne w Chińskiej Republice Ludowej. Były zarazem jedyną możliwością zetknięcia się obywateli najludniejszego panstwa swiata z tzw. "zachodnią" popkulturą, między innymi z marką Star Wars. Za równowartosc okolo 1 dolara amerykanskiego drukowane w milionach kopii publikacje były dla Chińczyków namiastką tego, co reszta świata mogła podziwiać na ekranach kin.

Książeczki to dosyć dobry opis jako, że format jest niewielki (10cm na 7cm) oraz fakt, iż nie są to sticte komiksy - na każdej, niewielkiej stronie znajduje się jeden rysunek, pod którym krótki tekst stanowi narrację, w podobny sposób do naszego Koziołka Matołka spółki Makuszyński/Walentynowicz.


Pisałem już o bootlegach z Węgier, ale w przypadku Chin rzecz się miała zgoła inaczej. Filmy z USA nie miały w tym kraju dystrybucji kinowej, format VHS dopiero raczkował (a w Chinach był praktycznie nieobecny). Przemycane z zachodu materiały, czyli magazyny, gazety i tzw. fotosy, były jedynym źródłem wiadomości o danym filmie i jedyną inspiracją dla zarówno autorów scenariusza jak i artystów. Osiągnięty w ten sposób efekt najłatwiej chyba okreslić jako komediowy.

Darth Vader ujeżdżający Triceratopsa, Obi-Wan na motocyklu, Imperium operujące z Kennedy Space Centre czy szympans w roli Chewbacci to tylko kilka z niekończącej się kawalkady zaskakujących oraz zabawnych kadrów, w każdym z nich znajdziemy coś, co może doprowadzić do łez osoby nawet luźno znające Gwiezdną sage.

Trudno tak naprawdę ubrać to w słowa, poniżej mały przegląd przypadkowych kadrów.











Skany dużej ilości tych książeczek można znaleźć w sieci, sporo blogów poświęconych jest temu zagadnieniu. Wiele z nich zawiera przetłumaczone komiksy, co jest wartością samą w sobie. Zapraszam na przykład tutaj: http://www.nickstember.com/chinese-star-wars-comic-part-1-6/

Lianhuanhua to nie tylko Star Wars (ogromna ilość to historyjki o życiu przewodniczącego Mao, i innych historycznych postaciach) a Chiny to nie tylko Lianhuanhua. Zdarzały się pojedyńcze komiksy w innym formacie, w podobny sposób ograniczane tylko i wyłacznie wyobraźnią autora. W odróżnieniu do Lianhuanhua nie były drukowane w tak duzych ilościach i są dosyć trudne do skatalogowania czy zdobycia.

W socjalistycznej republice, było jedno miasto, w którym znaleźć można było przetłumaczone na język chiński licencyjne komiksy (ostatnie zdjęcie). Był to Hong Kong, który do 1997 roku znajdował się pod administracją Wielkiej Brytanii.

Drugie podejście wydawnictwa Marvel do tematycznego zestawu wariantów Star Wars zatytułowane zostało Galactic Icons. Galaktycznymi ikonami są w tym przypadku bohaterowie i antybohaterowie uniwersum gwiezdnej Sagi - zarówno ludzie jak i obcy czy droidy. Ich portrety zdobią okładki trzydziestu sześciu zeszytów wydanych pomiedzy styczniem a grudniem 2018.

Przekrój materialu źrodłowego jest bardzo szeroki, powieważ przy wyborze sięgnięto nie tylko po filmy - (Sagę od EI do EVIII oraz Solo), ale również komiksy (Aphra) czy seriale animowane (Hondo i Cad Bane).
Podobnie jak za pierwszym razem, warianty pojawiały się w trzech głównych seriach ongoing - Star Wars, Darth Vader i Doctor Aphra. Inaczej niż w poprzednim zestawie tylko jeden artysta poproszony został o wykonanie wszytkich okładek. Artystą tym jest Rod Reis, którego prace mogliśmy podziwiać między innymi w miniserii Darth Maul.

Rod wykonał kawał świetnej roboty malując realistyczne portrety na tle symboli określających przynależność do organizacji czy też grupy społecznej/zawodowej. Ujednolicenie w ten sposób szaty graficznej na dobre projektowi i spowodowało, że Galactic Icons są jednymi z moich ulubionych wariantów Star Wars.

Star Wars #41
Darth Vader #10




Star Wars #44
Darth Vader #13













Doctor Aphra #26
Star Wars #58